Zauważyłęm, że wiele z Was sięga po ochronę przeciwsłoneczną tylko gdy nadchodzi lato. Musicie wiedzieć, że promieniowanie słoneczne istnieje cały rok i walcząc z zmarszczkami czy przebarwieniami nie używając filtrów niestety, ale za wiele nie zdziała. Dziś o Cosrx Aloe Soothing Sun Cream SPF50+ PA+++
Cosrx Aloe Soothing Sun Cream
Filtr zamknięty w estetycznej tubce o pojemności 50ml. Posiada lekką, nietłustą konsystencję, która zupełnie nie zostawia fioletowego czy białego odcienia, na skórze widoczny jest leciutki film o wykończeniu satynowym (czyli mniejszym niż rozświetlający), wygląda to bardzo zdrowo, promiennie, ale nie tłusto. Włosy się nie przyklejają a filtr nie migruje do oczu, nie powoduje wysypu ani alergii.
Filtry:
Oktinoksat (część uva, pełne uvb)
Tinosorb S (pełne uva i uvb)
Ensulizone (uvb pełne)
Dwutlenek tytanu (część uva, pełne uvb)
Spotykam się często z opiniami, że czesto stosowany jest solo bez kremu - chyba wynika to z tego, że faktycznie konsystencja jest przyjemna i nie wysusza skóry, jednak w składzie jedynymi składnikami nawilżającymi jest gliceryna i gdzieś nisko aloes - więc raczej nie zastąpi on kremu pielęgnacyjnego (chociaż samo to, że używamy SPF to ogromny krok do walki z przebarwieniami i fotostarzeniem!).
Lubię go jako filtr na pielęgnację, jako filtr do reaplikacji w ciągu dnia, bo wygląda cały czas dobrze i jest bardzo komfortowy na twarzy. Co do filtrów mamy wysoki spf, dobrą trwałość. Niweluje rumień - ja tak właśnie sprawdzam, że filtr faktycznie działa - brak rumienia to zdecydowanie mniejszy negatywny wpływ promieniowania UVA i UVB.