Moira to marka, która na rynek Polski weszła niedawno a już posiada wiele pozytywnych opinii, makijaży i sporo publikacji. Moira w swoim portfolio posiada kilkanaście palet cieni jak i do konturowania o różnej tonacji, kolorystyce i układzie. Dzisiaj o dwóch paletach, które skradły moje makijażowe serce.
Moira Soul Of Fire
Jest to pierwsza paleta, która rzuciła mi się w oczy ze względu na jej design, totalnie mnie oczarowała mimo tego, że jestem fanem stonowanej kolorystyki. Siedem matowych cieni i sześć perłowych z drobinkami w bardzo kolorowej oprawie graficznej. Paleta posiada spore lusterko a sama wykonana jest z tektury dobrej jakości.
Niebieski atrament to głębia koloru, czerń jest czarna , fiolet o ciepłym tonie to magiczna magia a czerwienie są mocno nasycone. Perły i ich blask to wisienka na torcie, bo wcale nie potrzebują dobrej bazy by wyglądały jak milion dolarów - one same w sobie mają moc. Butelkowa zieleń jest prawdziwie butelkowa, duochrom, który połyskuje na zielono-złoto idealny do detali, stare złoto, które pięknie mieni się z brązem.
Napiszę krótko odnośnie jakości cieni tych dwóch opisywanych palet Moira. Jakość jest na bardzo wysokim poziomie, pokazując Wam instatory jak po jednym lekkim "macnięciu" cienia ukazuje się pełna głębia koloru mówi sama za siebie, tak samo jest przy rozcieraniu, blendowaniu - one same zrobią za Was makijaż. Intensywność pigmentacji to ogromna zaleta tych palet, nie tracą na pigmencie, nie robią plam i nie blakną w trakcie dnia. Perły położone na sucho są obłędnie błyszczące zaś na bazie, korektorze czy mokro dają Wam blask z kosmosu. Maty lekko się osypują, ale ja i tak zaczynam zawsze od oka i nie robi to żadnego problemu, ta jakość po prostu zasługuje na rozgłos.