Gotowi na słoneczne ciepłe dni? Nuxe wychodzi na przeciw i tworzy nowy filtr przeciwsłoneczny, kusi zapachami, opala samoopalaczem i podkreśla opaleniznę olejkiem z drobinkami. Czego chcieć więcej? Poznajcie arsenał domowego plażowicza.
Zacznijmy od produktu, który mnie zachwyci od pierwszego użycia czyli Nuxe autobronzant, który zaaplikowałem wieczorem. Ma zapach miodowo kwiatowy czyli tradycyjny zapach marki Nuxe, lekką i nietłustą konsystencję w formie balsamu oraz miękką tubkę dzięki której łatwo dozuje się produkt.
Rano wstałem i od razu zobaczyłem czy są jakieś efekty... ten efekt co widzicie na zdjęciu niżej jest po jednej nocy, następnie zmyłem kosmetyk i oczom ukazała się złocista opalenizna, którą poprawiłem dwa dni pod rząd - uwaga mocno przyciemnia odcień skóry dlatego wystarcza jedna aplikacja co kilka dni by podtrzymać efekt. Samoopalenizna utrzymuje się 3-5 dni (w zależności ile razy się myjecie w ciągu dnia, czy robicie peelingi i jak mocno trzecie ręcznikiem po ciele) , schodzi równomiernie bez plam.
Aplikacja co prawda jest bezbarwna i po chwili można wskoczyć w piżamę czy codzienne ubrania, ale warto się do niej przyłożyć, ze względu na dość wyrazisty efekt - w przeciwnym razie możliwe będą delikatne smugi.
W składzie znajdziemy składniki takie jak hiacynt wodny, kwiat Kau Pe, proszek nasion z chleba świętojańskiego, pochodne kokosa, gliceryna roślinna, białe perły.
Po samoopalaczu czas na podkreślenie opalenizny Nuxe Huile Prodigieuse z złotymi drobinkami, możecie o nim jak i o wersji bez drobinek przeczytać tu -> olejek Nuxe
Nie będę tutaj powtarzał to, co pisałem wcześniej, ale powtórzę jego zalety: ładnie pachnie nutami kwiatowymi w odczuciu zapach jest kojący i słodki, nawilża, wygładza i ta wersja przepięknie na skórze się mieni nie zostawiając ogromnych drobin brokatu.
ciało wypielęgnowane po nocy to czas na najważniejszy kosmetyk czyli pierwsza broń do walki ze zmarszczkami, a raczej prewencja do tego, by nie powstały one wcześniej. Nuxe lekki filtr przeciwsłoneczny SPF50 do skóry normalnej i mieszanej, wcześniej filtry tej marki miały raczej kremową formułę a teraz mamy nową formułę lekkiej emulsji o zapachu Nuxe.
SPF50 to bardzo wysoka ochrona przeciwsłoneczna, pamiętajmy jednak, że by zachować tę ochronę trzeba reaplikować filtr - nie wystarczy nałożyć go jako baza pod makijaż (który swoją drogą osłabia działanie filtru).
Faktycznie formuła jest lekka i może nie jest to mat, ale na pewno nie błyszczy się bardzo mocno, nie pozostawia biało fioletowego filmu na skórze a dla tych z Was, które chcą nakładać go pod makijaż dobra wiadomość - sprawdza się bardzo dobrze zarówno pod płynne jak i mineralne podkłady.
W składzie znajdziemy 4 filtry, ekstrakt z ryżu, ekstrakt z rozmarynu, witaminę E, wyciąg z kwiatów Kau Pe, ekstrakt z hiacyntu wodnego.
Nasza skóra jest już opalona, pięknie się mieni, filtr na twarz nałożony... brakuje tylko dopełnienia jakim jest zapach Nuxe Le Matin des Possibles.
Szklany podłużny flakon z chromowanym wykończeniem o pojemności 50ml prezentuje się bardzo letnio. Nutami są gorzka pomarańcza i kwiaty pomarańczy.
Pierwsze psiknięcie i już miłość ... jestem tymi perfumami zauroczony! Wyobraźmy sobie kobietę w zwiewnej sukni, jest bosa i biega po zielonej łące na której stoi jedno drzewo z pomarańczami, tańczy wokół niego a słońce muska jej ciało - tak widzę i czuję ten produkt.
Niesamowicie odświeżający, cytrusowy, lekki zapach, mimo, że producent nie wspomniał tu o fiołku - ja go w pełni czuję(bardzo delikatnie). Jest wart "grzechu" i dla fanów tych nut okaże się strzałem w dziesiątkę!
Jak na tę lekkość perfum spisuje się dobrze, utrzymuje się kilka godzin nie blaknąc.