Zacznijmy od tego, że krem ma wbudowaną metalową końcówkę dzięki której możemy wykonać każdorazowo masaż okolic oczu, chłód powoduje zmniejszenie obrzęków, zasinień i daje efekt szybkiego napięcia a metalowa końcówka poprawia mikrocyrkulację - za tym idzie rześki poranek.
Kremowa formuła nieco bardziej gęsta posiada miliony malusieńkich drobinek, które odbijają światło oraz delikatny odzień beżu (nie utlenia się, nie daje ogromnego krycia) dzięki któremu zatuszujemy lekkie zasinienia. Optyczny efekt odbicia światła jest subtelny, ale widoczny, w połączeniu z kolorem kremu od razu mamy optyczny efekt, za to pokochałem ten krem dlatego tak często go widzicie na moim instastory. Zdjęcia poniżej mówią same za siebie.
W składzie Nuxe Nuxellence znajdziemy wiele ekstraktów roślinnych, których nie ukrywam trudno mi rozszyfrować, ale fakt tego, że krem ten zgłosił aż 10 patentów robi wrażenie.
Stosuję ten krem od około roku co dziennie rano i widzę, że skóra wokół oczu jest nawilżona, promienna i świeża. Moja skóra bardzo się polubiła z tą formułą, i dla osób, które na co dzień malują się bardzo delikatnie lub wcale może sięgnąć po ten produkt bez względu na wiek.
Moja rada - warto trzymać krem w lodówce, dodatkowo wzmocnicie chłód na aplikatorze a sama schłodzona konsystencja również Wam da przyjemną ulgę.
Na moim kanale pojawił się nowy vlog zapraszam -> nowy vlog
