Godzina 6:00 a ja już z umytymi włosami i po śniadaniu, czas więc ruszać!. Podróż minęła szybko i w dobrym towarzystwie co też widzieliście na Instagramie. Pierwszym celem jest Zoo i afrykanarium. Zwierzęta w klatkach to zawsze kontrowersyjny temat i prawdę pisząc patrząc na nie byłem szczęśliwy z fakty, iż mają się tam na prawdę dobrze!. Mijamy zebry, lwy, pingwiny, lamy, żyrafy, niedźwiedzie, małpy, rysie i wiele innych w ten dzień leniwych zwierząt, które spały, odpoczywały lub popisywały się przed ludźmi. Oceeanarium było najmniej dla mnie interesującą częścią pobytu w tym miejscu, sa to moje osobiste preferencje - ryby nigdy nie były dla mnie zbyt ciekawe, przejście pod kopułą gdzie z każdej strony otaczała mnie woda i zwierzęta przepływające faktycznie robi dobre wrażenie - szkoda tylko, że po kilku krokach "oceaniczny tunel" się skończył.
Niewiele czasu zostało dlatego z pierwszej lokalizacji udaliśmy się pieszo do drugiej. Japońki Ogród, mały park w którym czas płynie wolno, ludzie odpoczywają a szum samochodów ulicy przestaje istnieć. Miejsce do odpoczynku, spaceru i zrobienia sobie detoksu od wszystkiego nawet telefonu. Mostek, fontanny, mini wodospad, cisza, spokój i zero oceny ze strony ludzi - miejsce spokoju, w którym choć przez chwilę można usłyszeć własne myśli i popatrzeć na piękno natury.
Czas dobiega końca więc szybko na tramwaj, dobrze, że istnieją bilety całodniowe!. Niedaleko centrum mieści się największa wystawa kolei nazwanej - kolejkowo. Jestem Łukasz więc ja pomyślałem, że to będzie taki "skansen" - nie nie to wystawa zrobiona ręcznie! Wchodzę i oczom ukazuje się prawdziwa sztuka, małe ludki, małe koleje, mały transport i każdy detal dopracowany z największą precyzją, w tle słyszę odgłosy miasta bym poczuł się jakbym własnie był w centrum wielkiego miasta. Nie bee się tu wymądrzał na ten temat - nie znam totalnie się na tym temacie, ale czego się nie robi... przecież P. to kocha.