Miałem okazję uczestniczyć na spotkaniu z marką La Mer w październiku i poznać samą historię oraz tajniki makijażu tej marki. Przekonany do działania tych kosmetyków wdrożyłem je do swojej pielęgnacji oraz codziennego i tak minimalistycznego już makijażu co dziennie dzielnie nakładałem te produkty na twarz... i nie tylko.
Ponieważ skóra jesienią/zimą często się buntuje a mam na myśli przesuszenia, podrażnienia, zaczerwienienia, zauważamy również spadek odporności naszej skóry co dziennie rano i wieczorem kładę złoty olejek/eliksir nie tylko na twarz ale również na bardzo suche miejsca, które reagują świądem. Moc regeneracji, mnóstwo składników aktywnych w tej dwufazowej gwieździe sprawiła, iż skóra się naprawia. Sam Max Huber doznał poparzeń związanych ze swoją pracę i sam szukał produktu, który dzień po dniu będzie odbudowywał skórę, wynalazł więc tradycyjny krem Creme De La Mer zaś olejek to idealna baza aktywna pod pielęgnację.
Puder - produkt ma utrzymywać mat oraz podkład w nienaruszonym stanie, rzecz jasna. Puder transparentny, który dodatkowo zawiera pielęgnację, jest lekki, nie tworzy efektu ciastka, daje zdrowy blask przy tym utrzymuje mat i wygładza dając efekt "blur" - puder prasowany La Mer. Każda/każdy z Was zna te poranki gdzie chwyta za pędzel i nie patrzy do lustra tylko omiata na szybko twarz pudrem a potem łapiąc się za głowę mus musem - poprawki. Rano gdy wstaje w domu zawsze mam czas dla siebie jednak w życiu hotelowym nie ma na to czasu, nawet gdy omiatam twarz tym pudrem i tak sporym pędzlem, który jest miękki jak aksamit.... (piszę o pędzlu!) obchodzę się bez poprawek.