"Zanurz się w ekstrakcie z ekstremalnie nawilżajacych 3 alg, pochodzących z głębin oceanu.
Ich sprawdzone działanie oraz bogactwo witamin, mikro i makroelementów to ocean w pigułce, który doceni Twoja skóra." Evree Ocean Velvet.
Balsam Evree Ocean Velvet to bomba składników aktywnych takich jak algi koralowe,
algi brunatne, algi bursztynowe, olejki i witaminy. Pojemność to aż 400 ml lekkiej,
dobrze wchłaniającej się konsystencji zamkniętej w zgrabnej butelce.
Zapach całej serii jest trochę męski ale nadal utrzymany w lekkich świeżych tonacjach, które dla nosa nie powinny być uciążliwe. Woń ta nie utrzymuje się za długo, ale w moim odczuciu jest to plus.
Skóra odzyskuje gładkość i delikatny blask, balsam koi i łagodzi - idealny do używania
po nasłonecznieniu czy w gorące dni.
Dzięki dość intensywnemu wygładzeniu powinien się sprawdzić po depilacji.
Algi w składzie świadczą nie tylko o działaniu regeneracyjnym ale również prewencyjnym jeśli chodzi o starzenie się skóry.
Serum do rąk prócz wyżej wymienionych składników zawiera mocznik, woski roślinne oraz masło shea. Przy tak bogatym składzie nie łatwo uzyskać tak leciutką konsystencję na którą nakładamy jeszcze krem do rąk. Krem do rąk również posiada lekką kremową konsystencję, która całkiem dobrze się wchłania.
Duet idealny dla skóry często przesuszonej, pękającej i przebywającej
pół życia w klimatyzowanych pomieszczeniach.
Stosuję te dwa produkty zawsze razem, konsystencja serum jest lżejsza więc kładę cieńszą warstwę tym sposobem wykorzystuję równomiernie dwie różniące się pojemności.
Warto nałożyć te kosmetyki na noc, na nie położyć rękawiczki i tak zasnąć, rano otrzymacie prezent w postaci miękkich i mocno nawilżonych dłoni. Świetne działanie zauważyłem również w wyglądzie skórek - ich po prostu nie ma a jeżeli są to nie biją po oczach -
drodzy mężczyźni to coś zdecydowanie dla Was.
Przypominam o moim ostatnim poście -> aktualizacja kuracji izotretynoiną