na wyciągu z bursztynu oraz innych składników mocno nawilżających,
lecz nie obciążających naszej skóry. Brzmi idealnie? Sami zobaczcie czy tak
jest w rzeczywistości.
Całą serię The Secret Soap Store "Time For Baltic" znajdziecie na oficjalniej stronie: https://secret-soap.com/
Plastikowa butelka z pompką, która nie zawodzi przy co dziennym używaniu mieszcząca
w sobie 150ml żelu. Koszt 39,99.
Żel bardzo dobrze się pieni, posiada gęstą konsystencję dzięki temu twierdzę,
że jest bardzo wydajny.
Zapach jak w całej serii (dlatego napisze o nim raz) jest delikatny, trochę oceaniczny lekko słodkawy.
Co rzuca się w oczy patrząc na skład to fakt, iż mocne detergenty zostały zastąpione tymi łagodnymi przez co żel jest dla skóry łagodny. Obecność kolagenu morskiego nawilża, ekstrakt z morszczynu chroni przed czynnikami zewnętrznymi a bursztyn regeneruje.
Nigdy Wam nie napiszę czy tego typu produkty zmywają makijaż ponieważ do demakijażu zawsze używam odpowiednich do tego produktów (oleje). Dobrze za to zmywa oleje, doczyszcza zanieczyszczenia nierozpuszczone w olejach. Nie przesusza oraz nie podrażnia, skóra twarzy jest przyjemnie gładka lecz "nie piszczy" (to znak, że kosmetyk nie zmył bariery hydrolipidowej).
Krem do twarzy
Krem zamknięty jest w szklanym opakowaniu z pompką o pojemności 30ml,
tutaj znów minimalizm jeśli chodzi o opakowanie. Koszt 84,99.
Mimo bogatego składu konsystencja jest bardzo lekka, nie lejąca się jednak w odczuciu bardzo aksamitna. To tak jak z materiałem gdy mamy do czynienia z chińskim szalem za 5zł a aksamitem.... tutaj mamy ""aksamit"".
Zerknijmy na skład znany nam wszystkim kwas hialuronowy (bardzo lubię ten składnik) świetnie nawilża daje poślizg i wygładza, regenerujący bursztyn, wspomniany wcześniej ekstrakt z morszczynu, kolagen, olej kokosowy doskonale regeneruje oraz zmiękcza,
olej z kiełków pszenicy działa silnie przeciw zmarszczkowo a olej jojoba ujędrnia.
Jak wcześniej napisałem dosyć bogaty skład lecz nie wpływa to na przetłuszczanie
się skóry.
Krem doskonale się wchłania i stanowi dobrą bazę pod makijaż (podkład i korektor nie rolują się).
Uwielbiam to uczucie komfortu gdzie skóra twarzy jest ukojona, nawilżona i chroniona przez cały dzień a w stresowych sytuacjach nie parzy gorącem. Ten krem koi oraz przywraca równowagę skórze.
Maseczka do twarzy z bursztynem
70ml maski umieszczono w plastikowej (a'la aluminiowej) tubce jak w wypadku tej serii znów króluje minimalizm. Koszt 54,99.
Maska jest bardzo gęsta, biała i trochę toporna. To wcale nie jest wada, patrząc na skład
nic dziwnego, że produkt jest bogaty.Taka konsystencja w maskach przy cerach wrażliwych, suchych a nawet tłustych lub odwodnionych jest zbawieniem. Przypominam, iż każda cera bez wyjątku kocha dawkę nawilżenia.
W składzie zamieszczono bursztyn z morza bałtyckiego ze względu na to, iż zawiera w sobie magnes, krzem, potas, wapń działa ujędrniająco, antybakteryjnie i witalizująco, morszczyn, kolagen morski, regenerujący olej arganowy, certyfikowany olej avocado, mocno nawilżający olej macadamia, olej ze słodkich migdałów.
Wiecie, że leczę się izotekiem (niedługo nowa aktualizacja na blogu), moja skóra mocno
się czerwieni dlatego maska świetnie koi skórę, reguluje jej "emocje". Dzięki bursztynowi dostaję w prezencie działanie oczyszczające i tutaj dobry znak ponieważ ten produkt nada się również do cery trądzikowe, tłustej czy mieszanej!.
Gęsta konsystencja i zawartość olejów daje mi odczuwalne nawilżenie, gładkość
i przyjemną miękkość skóry.
To relaks, który każdemu się należy.